Legendy:

Legenda o Rękawiczkach Królowej Jadwigi

Królowa Jadwiga, młodsza córka Ludwika Węgierskiego, bardzo lubiła przyjeżdżać do Sandomierza, gdzie dużo czasu spędzała w kościele św. Jakuba, oraz na spacerach po mieście. Pewnego zimowego wieczoru, gdy wracała do Krakowa sanie, którymi jechała ugrzęzły w zaspie. Woźnica i hajduch nie mogli sami poradzić sobie z wydostaniem sań z zaspy i udali się do pobliskiej wioski. Gdy jej mieszkańcy dowiedzieli się, że Królowa potrzebuje pomocy, natychmiast pobiegli tam i pomogli wydostać sanie. Jadwiga chciała wracać na noc do Sandomierza, ale mieszkańcy wioski namawiali ją, żeby przenocowała u nich. Następnego dnia, gdy odjeżdżała zostawiła białe rękawiczki, jako dowód wdzięczności za pomoc i gościnę. Rękawiczki te trafiły do skarbca Katedry, gdzie leżały przez wiele lat. Obecnie znajdują się w Muzeum Diecezjalnym, w Domu Jana Długosza.

Legenda o św. Jacku

Św. Jacek Odrowąż (bratanek biskupa Iwona Odrowąża) miał w imieniu stryja wybudować kościół pod wezwaniem św. Jakuba i klasztor dominikanów. Pod budowę wybrał sobie plac znajdujący się na wzgórzu. Jednak właścicielem tego placu okazał się największy sknera i niedowiarek, Konrad. Założył się on z Jackiem, że jeśli ten dokona cudu odda mu ten plac za darmo. Życzeniem Konrada było posadzenie lip do góry korzeniami. Jacek dokonał tego, więc Konrad musiał, zgodnie z zakładem, oddać mu plac i Odrowąż mógł wybudować kościół. Podczas II wojny światowej Sandomierz ostrzeliwany był z działa kolejowego. Jeden z pocisków uderzył w lipę, która swymi konarami osłoniła i ochroniła przed zniszczeniem starożytne mury kościoła.

Legenda o Halinie, córce Piotra Krępy

Jest to najbardziej popularna z legend sandomierskich. Tatarzy przystąpili do oblężenia nadwiślańskiego grodu, chcąc zdobyć bogate łupy i wziąć w niewolę mieszkańców. Sandomierzanie z odwagą odpierali ataki dzikich najeźdźców, ale brak wody i nadziei na szybką pomoc przybliżał myśl o poddaniu miasta. Wtedy to Halina, córka Piotra Krępy, który poległ w obronie Sandomierza w 1260 roku postanowiła wciągnąć Tatarów w pułapkę. O jej planie dowiedział się tylko wójt Witkon, który dowodził obrona grodu. Wieczorem udała się do obozu Tatarów i stanęła przed ich wodzem. Zaproponowała pomoc w zdobyciu Sandomierza wyjaśniając, że mści sie na mieszkańcach, którzy wyrządzili jej w dzieciństwie wielką krzywdę . Podejrzliwy Tatarzyn jeszcze tej samej nocy wysłał niewielki oddział, który prowadzony przez Halinę dotarł do podziemnego labiryntu. Dowódca zwiadu opowiedział wszystko co zobaczyli następnego dnia wojsko prowadzone przez Halinę zniknęło w ciemnych lochach. Po krótkiej walce polscy wojownicy dopadli wejścia do lochu i zasypali go wielkimi głazami. Halina wprowadziła nieprzyjaciół w ślepy labirynt, z którego już nie było wyjścia. Poganie zamordowali dziewczynę, samie ginąc w mrocznym korytarzu ale gród ocalał.

Legenda o Wzgórzu Salve Regina

W południowo-zachodniej części Sandomierz na osiedlu Krakówka znajduje się tajemnicze Wzgórze Salve Regina. Ze wzgórzem tym wiąże się szereg podań i legend. Jedna z nich mówi o tym, że może znajdować się tam kurhan grzebalny, usypany na wzór kopca Krakusa w Krakowie. Podaje się, że w czasie najazdu Tatarów, wymordowano znaczną liczbę Dominikanów hodowany w klasztorze dominikańskim byk uciekł i udał się w pogoń za Tatarami, w celu pomszczenia ich śmierć. Nie udało mu się jednak ich dogonić, ale za to usypał kopytami ten kopiec, a następnie wyrył na jego szczycie napis "Salve Regina", który oznacza Witaj Królowo.